Minęły dwa tygodnie, od
kiedy tu jestem. Klimat jest okropny, wiecznie pada i wieje. Zdążyłam poznać
już trochę ludzi, staram się wyrażać ostrożnie w stosunku do tych osób, o
których wiem, że mogą zaszkodzić. Co do pracy… to no cóż. Tak jak
podejrzewałam, mój organizm jest inny niż przeciętnej osoby tu przyjeżdżającej.
Obecnie jestem w stanie praktycznie wyrobić normę w przeznaczonym do tego celu czasie-
wiele zawdzięczam superviserce Justynie, która pokazała mi sposoby na zrobienie
łóżka przy minimalnej ilości ruchów, dzięki temu zaoszczędziłam dużo czasu. Tak
samo pokazała mi system, jakim powinnam się kierować przy pracy, aby wszystko
było jak najlepiej zorganizowane i nie tracić cennych minut. Poszłam za jej
wskazówkami i teraz pracuje wydajniej. Norma to 18 pokoi w 7,5 godz, ja jestem
w stanie zrobić przy zrównoważonej liczbie check outów i stayów 17 pokoi w tym
czasie, więc nie jest źle. Wiele dziewczyn skarży się na różne bóle - mi nic
nie dolega, co zawdzięczam mam wrażenie treningom i kondycji, którą dzięki nim
udało mi się wypracować. Nie mam problemu ani z plecami, ani z rękoma
(podnoszenie materaców czy ściągnie pościeli wymaga szarpaniny, więc ktoś o
słabo rozwiniętych mięśniach rąk ma przejebane), także ta robota to takie
trwające 8h cardio, nic więcej (cardio, bo wykonujesz w szybkim tempie pewne
sekwencje ruchów, jak szorowanie wanny, naciąganie pościeli, czy odkurzanie -
pracuje całe ciało, ale całość wymaga dobrej wytrzymałości, ponieważ musisz się
uwijać i nie ma mowy o odpoczynku czy przerwie). Generalnie nie jest najgorzej,
ponadto tak jak przypuszczałam, mam inną psychikę i praca pod wpływem stresu
czy gnębienie oraz pokazy siły spływają po mnie jak po kaczce. Za każdym razem,
gdy słyszałam jakieś komentarze słuchałam ich z uwagą i na zakończenie
dziękowałam za rady, to szybko wyjednało mi dobrą opinię u supervisorek i nie
mam z nimi problemu, raczej starają mi się teraz pomóc niż zaszkodzić. To jest jeden
z typowych błędów ludzi, którzy nie pracowali z przełożonymi - zamiast się
burzyć i mówić „zrobiłam wszystko dobrze” należy okazać postawę chętnego ku
poprawie jakości swej pracy człowieka - niezależnie, czy wszystko faktycznie
było dobrze, czy nie. Jak umiesz okazać szacunek, nikt cie nie będzie gnębił
długo niczym krnąbrne dziecko.
Obecnie do naszego
hotelu przyjęto od chuja ludzi, ciągle napływają nowe kobiety, co mnie irytuje,
ponieważ pracy w związku z zamieraniem sezonu jest coraz mniej, czyli codziennie
może przypaść ci mała ilość pokoi. To działo się właśnie ostatnio i
niepomiernie mnie irytowało bo co z tego, że pracę kończyłam o 12.45, czy też
chwilkę po 14, skoro ilość pokoi starczyła tylko na pokrycie kosztów
mieszkania? W tym tyg powinny mi przypadać już jakieś bardziej ludzkie liczby
tych pokoi. Planuję pozostać tu do 20grudnia i mam nadzieję, że przez ten czas
uda mi się cokolwiek zarobić, chciałabym bowiem odzyskać pieniądze, które
włożyłam w przyjazd tu i zakup potrzebnych rzeczy, tj. jakieś 250euro. Mam
nadzieję, iż uda mi się ten cel osiągnąć, ale jak będzie, czas pokaże.
Strasznie brakuje mi treningów, bez nich odczuwam pustkę i pewną bezcelowość -
im bowiem podporządkowałam swój tryb życia, snu, jedzenia etc, były źródłem
nieustającego szczęścia i satysfakcji. Teraz jestem pustą skorupą, to co
wcześniej stanowiło sens moich działań, zniknęło. Pokazuje też, że to uczucie,
które towarzyszyło mi, gdy stawałam wyprostowana i chwytałam sztangę, a całe
ciało mówiło „właśnie tu jest twoje miejsce” nie jest chwilowym kaprysem, który
trwał przez 4 ostatnie miesiące, a stwierdzeniem faktu. Dlatego też pocieszam
się tym, że jeszcze trochę i znowu wrócę do tego, co powinnam robić. Tylko
czasami przeraża mnie myśl, co by się stało, gdyby Kasia nie przedstawiła mi
tej dyscyplinie? Tyle lat przecież zmarnowałam nie zdając sobie sprawy z
wspaniałości targania żelastwa, dlatego też z perspektywy czasu jestem jej
niewypowiedzianie wdzięczna.
Początkowo strasznie
dokuczała mi tęsknota za domem, z wiekiem widzę robię się coraz bardziej
sentymentalna i coraz niechętniej poznaję nowych ludzi, a tu akurat trafia
wiele kobiet, których towarzystwo mnie zwyczajnie męczy. Mają bardzo
ograniczony umysł oraz horyzonty, a rzeczy, o których opowiadają, są dla mnie strasznymi
pierdołami. Tak np. na skoczka przyszła do nas 23 letnia Magda, która z emfazą
opowiadała o poznanych tutaj znajomych, jaraniu zielska o niemal codziennych
libacjach w ich domu. Innej, 53 letniej kobiecie (Monika) oczy zaświeciły się
na te słowa i Magda w wielkich słowach zapewniła ją, że zabierze ją na imprezę
i pomoże poznać jakiegoś przystojnego Holendra. No ja pierdole, babka za pare lat
będzie miała problem, żeby się samodzielnie wysrać, a w głowie jej teraz jakieś
wielkie romanse po godzinach pracy! Albo inna kobieta, która z dumą rozpowiada,
jaką to ma lekką rękę do wpierdolenia
komuś, kto tylko powie coś, co nie odpowiada jej gustom, nomen omen ma
54 lata i marzą się jej jeszcze suto zakrapiane imprezy. Są na szczęscie też i
osoby, które mówią z sensem, pracują ciężko i przedstawiają sobą coś więcej niż
głebie brodzika w wannie.
***
A teraz pora na garść
info o różnych nacjach widziane oczyma człowieka, który po nich sprząta.
1.
Chińczycy - wszelkiej maści mieszkańcy Azji
posiadają grubsze, twardsze owłosienie co skutkuje tym, że wszędzie jest w
cholerę włosów. Małych, grubych i praktycznie nie do pozbycia. Jest to dramat,
ponieważ w pokoju nie może znaleźć się nigdzie ani jeden włos. Poza tym
chińczycy zabierają w podróż cały swój dobytek życia, tj. talerze, sztućce, 10
par butów, poduszki, generalnie wszystko, co tylko uda im się przewieźć przez
granicę. No i zupki. Widać wierzą, iż za granicą naprawdę źle karmią, więc zabierają
całe tony przeróżnych zupek chińskich, które najczęściej gotują… w czajniku
elektrycznym. Śmierdzi to potem jakąś obrzydliwą rybą, wywabić się nie da,
generalnie masakra. Tipów nie zostawiają, bo i czemu? Wszak tylko upierdolili
cały pokój a pod stopami chrzęści makaron,
2.
Anglicy - jest to zaraz po hindusach
najbrudniejsza i najbardziej syfiasta nacja. Anglicy się nie myją. To fakt.
Potwierdzony naukowo. Poza tym biegają w brudnych butach po pościeli, i
uważają, że najpierw należy: wrócić i brudy wytrzeć w pościel, potem wetrzeć w
ręcznik, jeśli zeszło to super, teraz pora porozrzucać bieliznę po całym pokoju
i łazience, następnie zrobić szlak z ubrań i teraz nadeszła pora, aby zamówić winiacza
i pić go w każdym szkle, które znajduje się z pokoju, tj. najpierw w kieliszku,
później kubku, następnie szklance. Przecież następnego dnia przyjdzie głupia
pokojówka i wszystko umyje. Ok., teraz pora na przekąski, które należy spożyć w
łóżku. Ci, którzy się myją, korzystają z rzeczy typu: posypka Johnnssons baby
dla niemowlaków (do tej pory nie wiem, gdzie oni ją sobie sypią, ale cała
łazienka jest upierdolona w białym pyle), jakieś magiczne żele i mydła, które
drucianą szczotką należałoby ścierać z szyby prysznica/wanny. Mężczyźni lubią
też obsikać deskę klozetową oraz wytrzeć smarki o umywalkę. Kobiety zaś słyną z
ostrego, krzykliwego makijażu, który wycierają co noc w poduszkę. Cała zabawa
zaczyna się, gdy jest stay, a Ty musisz pościelić łóżko zasłane brudną bielizną
(a rzeczy gości nie powinno się ruszać) oraz odkurzyć podłogę, na której walają
się ciuchy. Tipów Anglicy nie zostawiają, jedynie syf taki, że ręce opadają.
3.
Hindusi - kto sprząta po hindusach ten
wie, co oznacza przegrać dzień. Hindusi nie korzystają z wanny, a jedynie stają
na podłodze w łazience i oblewają się wodą z butelek. Ponadto kobiety i
mężczyźni nie mogą załatwiać się w to samo miejsce, więc gówno oprócz wody w
łazience ściele się równo. Smród jest taki, że można zdechnąć a w hotelu, w
którym pracuję nie ma otwieranych okien, tylko klimatyzacja. To jest koszmar, a
masz 20 min, aby to wszystko ogarnąć. Tipy? A co to jest?
4.
Japończycy - z włosami sprawa ma się tak
jak i z chińskimi, rzadziej jednak zabierają dobytek życia, są uprzejmi i
często wychodzą, więc pokoje z powodu DND (do not disturb) nie odchodzą. Nie
syfią tak strasznie, czasami zostawiają tipy.
5.
Biznesmeni - kategoria, o której marzy
każda pokojówka, praktycznie nic nie tknięte, nie trzeba więc dokładać gąbek,
mydełek, kaw, herbatek etc etc, pokój czysty, łózka wyglądają, jakby ktoś z
nich korzystał, a nie przeszedł po nich tajfun, w łazience brak syfu. Tipy
zostawiają praktycznie zawsze, ubrania się ładnie powieszone na wieszakach,
brak brudnej bielizny walającej się po podłodze. Każdy chciałby po nich
sprzątać.
Inne
nacje w jakiś większy sposób nie dają o sobie znać. Czasami pokój jest
brudniejszy, czasami czystszy. Nie ma na to reguły, jak w przypadku wyżej
wymienionych osób. Enyłęj, jak widać, nawet w takiej pracy można się wiele
nauczyć i nabyć resentymentów do ludzi.
W
Holandii nie ma twarogu, Był to podstawowy składnik mojej diety, więc teraz
strasznie cierpie. Ze względu na ceny nie gotuje sobie i moja dieta składa się
z rogalików, masła orzechowego, pół kg jogurtu brzoskwiniowego, miseczka
płatków z mlekiem, raz w czas pizzy mrożonej oraz dużej ilości wody. Wpierdalam
teraz coś koło 2800 kcal dziennie (czyli od cholery więcej, niż normalnie)
ponieważ tu nie ma niskokalorocznych rzeczy, naprawdę. Mam wrażenie (być może
mylne), że powoli przestają być widoczne mięśnie, ale nie tyje raczej (nie mam
wagi, ale wzięłam metr krawiecki, więc sprawdzam obwody, coś tam spadło z
brzucha a poza tym wszystko stoi), w każdym razie noszę teraz rozmiar spodni
34-36 (całe życie nosiłam 40-42, więc w tych parach, które mam, się zwyczajnie
topie i wiszą na mnie), co jest dla mnie strasznie dziwne, jestem ciekawa, jak
będę wyglądać po miesiącu takiego śmieciowego żarcia. Z innych rzeczy to
koszmarnie mi się tu śpi, pod moim łóżkiem ciągną się rury z ogrzewaniem co
sprawia, że ono wiecznie drży przez wstrząsy oraz słychać wkurwiającei
przyprawiające o ból głowy buczenie, poza tym wpsółlokatorka chrapie jak
morświn, nawet moja matka nie chrapie tak głośno, a do tej pory była moim
wyznacznikiem mistrza chrapania.
Mimo
tych wszystkich niedogodności, powoli przyzwyczaiłam się do życia tutaj,
chociaż dalej to miejsce zdecydowanie mi się nie podoba i drugi raz raczej tu
nie zawitam. Jak będę miała czas i chęci, to postaram się poruszyć kwestię
perspektyw pracy tutaj oraz wstępnie naszkicować działanie systemu socjalnego,
gdyż Holandia jest przykładem państwa, które ciężko trawi taką falę emigrantów
z jednej strony wraz z starzejącym się społeczeństwem z drugiej.